wtorek, 18 sierpnia 2015

Typowy właściciel gadżeciarz, czyli po co mi to wszystko?

Bardzo długo nie mogłam się zabrać za tę notkę. Zawsze coś stało na mojej drodze. Ostatnio upały żyć nie dawały, więc się nie chciało. Później kabel od aparatu postanowił gdzieś zawędrować, a okazało się iż pognał pod szafkę od telewizora. No i tak ciągle coś. Ale w końcu siadłam i piszę, i zastanawiam się nad swoją poczytalnością...

Potraktujcie ten wpis z dużych dystansem tak jak ja zrobiłam to pisząc go ;)

Zacznijmy od rzeczy należących do codziennego użytku, podstawy, podstaw. Rzeczy, które każdy właściciel dla swojego psa posiada z racji samego posiadania psa :D



Myślę, że nad tym nie ma co się zbytnio rozczulać. No chyba, że kogoś rozczulają piękne, ceramiczne miseczki koniecznie z rysunkiem gdzie ma być woda i gdzie karma. Pod żadnym pozorem nie może także zabraknąć napisów wokół misek co, gdzie ma się znaleźć, tak ku pewności, jakby ktoś nie ogarniał rysunków w środku. Tayla to pewnego czasu miała najzwyklejsze miski, w dwóch różnych kolorach by wiadomo było co i gdzie. ALE NIE, Pani stwierdziła, że księżniczka ma mieć ceramiczne miseczki, no to ma. Czy sprawia to, ze pies jest szczęśliwszy? Jasne, lata jej to koło ogona, a pańca ma radochę jak przedszkolaczek.
Pokusa oraz AniFlexi+ było testowane w ramach plebiscytu TopForDog, recenzje można przeczytać w wcześniejszych postach.
W magicznym kuble znajduje się karma, sens życia springera. Nie daj Boże zostawić otwartą puszkę...
Następne magiczne dwa pojemniki, a w nich:
Fileciki, żwacze, królicze uszka, kości wołowe i różne smakołyki. Wiecie co jest najlepsze? Niektóre z tych rzeczy leżą i leżą. Dlaczego? Bo Pani lubi jak jest coś w puszce i zamiast dać pieskowi chwilę przyjemności co jakiś czas to woli wszystko myszkować i uprawiać śmierdzące zbieractwo. Samo otworzenie tej puszki wywołuje poirytowanie domowników.
Owszem, Tay dostaje różne smakołyczki ale zazwyczaj te świeżo kupione... Zamiast robić wymianki to nie, bo po co?
Nad tym nie ma co się rozpisywać. Czasem coś porzucamy, czasem pojedziemy na jakieś seminarium i jest ok. W planach dalsze zakupy frisbee. Choć i tak mam ten komfort, że mój pies nie jest wściekłą krajzegą i dyski starczają na jakiś czas.
Ważne! Każdy pies powinien koniecznie mieć 5 kocyków, z tego 3 takie same... Przy okazji, chyba zrobię jakąś rozdawajkę i jeden kocyk DogChow niech idzie w świat, nówka więc chyba mogę. Jeśli ktoś chce go kupić to się dogadamy na pewno.
Kaganiec, poidełko na spacery, mata do auta- taka norma.
A co kryją pudełka?
Zestaw pielęgnacyjny for english springer spaniel, dodam, że bardzo amatorski. Maszynka from Lidl. Szampon do długiego włosa i odżywki do niego, szampon leczniczy na nasz ukochany łojotok. Wszelkiego rodzaju szczotki, trymery, obcinaczki i nożyczki. Nic specjalnego.
Drugie zaś pudełko kryje trochę lepsze skarby. Jakby kto pytał, posiadam jednego psa. A na spokojnie mogłabym wyprowadzać ich kilka. 10 obróżek, 4 smycze, większość szyta na zamówienie. Niektóre z nich Tay miała na sobie RAZ. Żenada... Chyba zacznę jej zakładać po kilka aby nie leżały tak bez czynnie, bo żal patrzeć. Aaa i koniecznie do każdej obroży muszka pod kolor! Bo księżniczki nie mogą chodzić w samej obroży, wyglądałoby to tak niewdzięcznie na ulicy... Bo kto widział księżniczkowego psa bez kokardki?
I nasze cudne szele, które w chwili obecnej są nr 1! :)
Przy okazji, odblaskowa różowa, łańcuszki i kaganiec (dla cockera) są na sprzedaż.
Snoodsy to dość ciekawy temat. Siateczkowy to wyprawka z hodowli. Piękny, zielony, koronkowy to wygrana w konkursie. Tayla oczywiście z dumą nosi jeden i drugi, jest tak dumna z posiadania  "podtrzymywaczy uszu", że z taką samą dumą najchętniej rozerwałaby je na strzępy. Nienawidzi ich... A są tak cudowne :( ale się nie poddam! Przekonałam ją do kamizelki to i do snoodsa się przekona. Kwestia czasu i cierpliwości.
Co do kamizelek, na stanie mamy dwie. Odblaskową i chłodzącą. Jedna i druga sprawuje istotną rolę. Odblaskowa świetnie sprawdza się zimą przy wieczornych spacerach, a chłodząca latem (co jest dość oczywiste).
Szele odblaskowe rozmiar M, Tay ich nie znosi, chętnie znajdę na nie nabywcę.
Foresto, na co dzień użytkowane.
Saszetka na smakołyki, zmęczona życiem, czas na nową. Kliker, paszport, pojemniczek na woreczki.
I moje dziecko, skórza, ultra droga nerka, totalnie niepraktyczna, mała, ale fejm musi się zgadzać!
Tayli ukochana budka. Chwała jej za to, że chociaż w niej śpi i jest z niej pożytek. Bo kolejnego zbędnego wydatku nie przeżyłabym. Przydaje się w domu jak i na wyjazdach. Polecam każdemu jeśli tylko pies umie wysiedzieć w klatce. Zniszczenie tej, dobremu psu zajęłoby chwilę.
I jakże ostatnio drażliwy dla mnie temat, ZABAWKI... Wszyscy doskonale wiemy, że zabawki są dość istotnym elementem w życiu szczeniąt a później dorastających i dorosłych psów. Doskonale też wiemy jaka jest radość gdy przychodzimy do domu z czymś nowym i dajemy to psu. Ta radość, która nas kosztuje ok. 30zł, ta radość, która u psa trwa 5 min. ALE WARTO! Zawsze, choćby dla tych 5 min.

Takie tam szmaciaki, jakieś kicie. Do pierwszej można włożyć butelkę wtedy jest dodatkowy fun. Druga zaś ma folię w sobie i fajnie skrzypi? Trzecia ma turbo piszczałki, tzn. turbo to one były, teraz są nieco cichsze.

Mam aportera, więc musi mieć swoje własne ptactwo. Bażant, kaczka i szop (tak wiem, to nie ptak ale się przypałętał). Kaczka to pierwsza zabawka i do tej pory faworytka. Do kompletu brakuje łabędzia. I choć nie chcę ale wiem, że kiedyś dołączy do ich grona. Może na zbliżające się Tay urodziny?
Piłki. Do dzisiaj króluje ażurówka i na pewno z nami już zostanie. Tenisowe fajne są jedynie na spacerach. Chuckit bardzo chętnie się pozbędę, bo leży i się marnuje (rozmiar L). Krówka już nie piczy (całe szczęście), mała zielona także nie wydaje znaku życia.

I choć niektóre już zmęczona życiem to jednak sentyment nie pozwala aby je wyrzucić. Tay ma tendencje do maltretowania tylko tych małych pluszaków. Reszta jest w stanie nietkniętym. Chyba nawet i lepiej, bo skoro tych małych wyrzucić nie potrafię to co byłoby z tymi dużymi?
Zeberka ma grzechotki w nóżkach <3

Szarpaczki, chrumkająca świnka, pluszowa piłka i szarpak, którego Tay ma głęboko w poważaniu. No cóż, ten szał chyba nigdy się nie skończy. Chyba, że zostanę ubezwłasnowolniona. Między innymi dlatego też bardzo rzadko bywam w Szczecinie. Tam gdzie mieszkamy mamy blisko do Tkmaxx'a co oznacza, że zawsze coś nowego z niego "wyniosę", nie chce, zawsze mówię NIE. Ale wchodząc między półki tracę kontakt z rzeczywistością, a odzyskuje dopiero po odejściu od kasy...

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo tego :D Teraz jest tyle świetnych psich zabawek, a ja nie mogę żadnej kupić, bo moja Benia się nimi nie bawi :( Kilka i tak mam, z przekonaniem, że w przyszłości będę miała drugiego psa który będzie się nimi bawił :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak kaczki u spanieli muszą być ;)

    OdpowiedzUsuń